Co zrobić z nadmiarem białek pozostałych przykładowo po majowej, hurtowej produkcji sosu holenderskiego? Oczywiście BEZY! Słodkie, z wierzchu chrupiące, ciągnące w środku. Idealne z ubitą kremówką i świeżymi truskawkami. Skorzystałam z przepisu książki Moje wypieki i desery, który to zawierał dodatek podprażonych płatków migdałowych. Dodatek trafiony bardzo, chrupkie migdały w słodkim, bezowym wnętrzu tworzą cudne doznanie smakowe. Bezy fajnie się przechowują, nie trzeba zjadać wszystkich od razu. Tę przyjemność można sobie dozować:-)
Lista składników:
(na ok 9 dużych bez)
- 4 białka
- szczypta soli
- 220 g cukru
- 2/3 szklanki płatków migdałów
Migdały wsypuję na suchą patelnię i podpiekam je do momentu, aż się zarumienią i zaczną przyjemnie pachnieć. Odstawiam.
W misie miksera ubijam białka ze szczyptą soli, pod koniec ubijania dodaję stopniowo cukier. Ubita masa powinna być sztywna i błyszcząca. Dodaję do niej płatki migdałów i delikatnie mieszam.
Blaszkę wykładam papierem do pieczenia i wykładam na nią masę bezową, przeznaczając ok 2 łyżek na jedną bezę. Piekę w piekarniku nagrzanym do 120 st. C przez ok 2 godziny. Czas pieczenia zależy od piekarnika. Bezy powinny być tylko lekko beżowe (a najlepiej białe), chrupiące z wierzchu i ciągnące w środku. Studzę w lekko uchylonym piekarniku.
Przechowuję w pudełku osłoniętym kuchennym ręcznikiem. Zjadam w chwilach słabości, maczając w sosie truskawkowym, w towarzystwie lodów waniliowych lub ubitej śmietany i świeżych owoców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz